logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

„Chciałbym mieć więcej siły...”

    z dnia: 2008-04-17
Takim oto marzeniem podzielił się z gośćmi Pan Franciszek Baryło, mieszkaniec Kolonii Poczesna, który 30 marca obchodził swoje setne urodziny.
„Chciałbym mieć więcej siły...”„Chciałbym mieć więcej siły...”
Ciepła, spokojna, skromna a jakże dostojną postać Franciszka Baryło ujęła gości, podczas uroczystego spotkania, w którym uczestniczyli: Wójt Gminy Krzysztof Ujma, Przewodnicząca Rady Gminy Poczesna Lidia Kaźmierczak, sekretarz Urzędu Gminy Renata Smędzik, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Grażyna Kołodziejczyk, dyrektor GZOZ dr Andrzej Cupiał, przedstawicielka zamiejscowego wojewódzkiego USC oraz pracownice ZUS-u. Wśród kwiatów i prezentów, nie obyło się bez historii życia Pana Franciszka, która z pewnością mogłaby niejednego Czytelnika zainspirować.
Gmina Poczesna Pan Franciszek Baryło pochodzi ze szlacheckiej, polskiej rodziny o tradycjach patriotycznych zamieszkującej tereny Wileńszczyzny. Wnuk Pana Franciszka Mateusz, zainspirowany opowieściami dziadka, tworząc drzewo genealogiczne rodziny, doszukał się nawet herbu - beczki, gdyż przodkowie Jubilata należeli do rodu Piwowarów z Święcian k/Wilna. Ojciec Pana Franciszka, Kazimierz Baryło, pracował jako sekretarz w największej wówczas na świecie fabryce kaloszy, znajdującej się w stolicy carskiej Rosji Sankt Petersburgu. Tam też założył swoją rodzinę, ożeniwszy się z Litwinką Emilią Piwowar. Był uczciwym, wytrwałym, głęboko wierzącym i w duchu wiary wychowującym dzieci człowiekiem. Rewolucja Październikowa zmusiła ich do powrotu na ojczystą ziemię. Kazimierz brał udział w wojnach, zostawiając rodzinę.
W wieku 35 lat umiera żona Kazimierza, pozostawiając sieroty, które wychowywane były przez macochę. Być może to geny ojca zostawiły w Panu Franciszku trwały ślad pracowitości i porządku, który jak potwierdziła jego jedyna córka Teresa, zachowały mu się do dzisiaj. - Tatuś lubił każdą pracę, szanował wysiłek i chleb, nie wyrzucał żadnego okruszka - opowiadała córka.
Gmina PoczesnaPan Franciszek miał sześcioro rodzeństwa, z których dwoje zginęło podczas II wojny światowej. Warto zauważyć, że on sam, według słów jednego z jego wnuków - Janusza Chałupki, kilkakrotnie w trakcie wojny cudownie uchodził z życiem. Zresztą, gdy tylko pomyśli się o tym, iż w ciągu tych stu lat był świadkiem pierwszej i drugiej wojny światowej, Rewolucji Październikowej oraz okresu repatriacji, dożywając przy tym tak sędziwego wieku, to sam ten fakt staje się cudem i prawdziwym działaniem Opatrzności.
Życie zaprowadziło Pana Franciszka wraz z siostrą Emilią po II wojnie światowej do Zielonej Góry. Tam Jubilat decyduje się na naukę w szkole dla felczerów w Poznaniu, która to pozwala mu na podjęcie pracy w stacji sanitarno-epidemiologicznej z siedzibą w zielonogórskim Urzędzie Miasta. W Zielonej Górze poznaje również swoją przyszłą żonę Marię, z którą przeprowadza się do Częstochowy.
W Częstochowie Pan Franciszek mieszka ponad 40 lat. Czas ten przy-nosi mu trudne chwile - ciężką chorobę i śmierć żony, jednakże dzięki pracy nad sobą, optymizmowi i wierze udaje mu się doczekać wnucząt. Pomoc w opiece nad nimi z pewnością dały mu konkretny zastrzyk energii.
Pan Franciszek od 4 lat jest mieszkańcem Kolonii Poczesnej. Przeprowadził się tutaj razem z córką i jej rodziną. Mieszkańcy parafii w Poczesnej z pewnością pamiętają go, gdyż jeszcze w zeszłym roku uczęszczał samodzielnie na coniedzielne msze święte. - Tatuś długo żyje, bo się nigdy więcej nie ożenił i miał spokój - śmiała się jego córka. Z pewnością spokój i zrozumienie zawsze pozostanie najlepszym lekarstwem na długie życie.