Pielęgniarką jest się przez całe życie
z dnia: 2016-11-30- W swoim życiu trochę wędrowałam – mówi z uśmiechem Halina Synakiewicz. - A to wszystko „przez męża”.
Mąż Pani Haliny jest zawodowym wojskowym. W tej chwili na emeryturze, ale kiedy był czynnym zawodowo człowiekiem musiał wypełniać rozkazy.
- I tak w 1974 roku otrzymał przydział do Jednostki Wojskowej w Radnicy – jest to miejscowość w pobliżu Zielonej Góry. Pojechałam „za mężem” i podjęłam pracę jako pielęgniarka w ambulatorium wojskowym oraz w wiejskim ośrodku zdrowia w Radnicy.
W 1979 roku Halina Synakiewicz podjęła bardzo odważną decyzję: - Wyjechałam na misję pokojową ONZ na Bliski Wschód. Do Egiptu. Tam pracowałam w szpitalu polowym - wspomina. - To było, szczególnie w tamtych czasach, prawdziwe wyzwanie. Byłam tam sama, bez rodziny. Mąż został w kraju z małym dzieckiem. Wiedziałam, że będzie to dla mnie i dla rodziny trudny czas, ale jednocześnie byłam pewna, że również ciekawe doświadczenie zawodowe. I rzeczywiście było. Pracowałam w oddziale zakaźnym pełniąc dyżury jednoosobowo ale na szczęście miałam całą dobę do dyspozycji tłumacza, bo pacjenci byli z kilku różnych krajów np.: Ghany, Kanady, Finlandii, Szwecji, no i oczywiście Polski. Moja znajomość języka angielskiego nie była zbyt dobra. Wolny czas spędzałam śpiewając w wojskowym zespole muzycznym i nagrywając w rozgłośni radiowej „Słońce” codzienne wiadomości z Polski nadawane dla członków polskiego kontyngentu.
Po powrocie znów przeprowadzka. Tym, razem do Gliwic, ale już od 1985 roku pani Halina rozpoczęła pracę w szpitalu im. L. Rydygiera w Częstochowie.
- Pracowałam tam cztery lata, a kiedy zaczął się tworzyć szpital na Parkitce podjęłam wyzwanie uruchomienia oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w nowym szpitalu – wspomina. - A w zasadzie wraz z ordynatorem doktorem Janem Żelechowskim tworzyłam ten oddział od początku. Cieszyło mnie, że coś się dzieje, że coś tworzę, że moja praca jest widoczna, nie idzie na marne, że jestem potrzebna.
W 1989 roku – po skończeniu studiów magisterskich i podyplomowych – została pielęgniarką przełożoną Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce. Nad personelem pielęgniarsko-położniczym czuwała do 2007 roku. Potem została przewodniczącą Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Częstochowie. Funkcję te piastowała przez dwie kadencje czyli do 2015 roku.
- Do emerytury – dodaje Halina Synakiewicz. - Czyli do stycznia 2016 roku. Po zakończeniu pracy zawodowej doszłam do wniosku, że nie mogę w domu siedzieć bezczynnie. I właśnie wtedy zrodził się pomysł na książkę o naszym środowisku. Tym bardziej, że częstochowska Izba Pielęgniarek i Położnych obchodziła 25-lecie swojego istnienia. Mąż na emeryturze, dzieci samodzielne. No to zaczęłam zbierać informacje i fotografie, jeździć do koleżanek. Gromadzić materiały... Jak już to wszystko było skompletowane, poukładane to zaczęłam pisać. Trwało to trzy miesiące, ale pracowałam non stop.
Wydawcą książki, której premiera miała miejsce w 2016 roku, jest Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych w Częstochowie.
- Najkrócej mówiąc, w książce przedstawiłam historie naszego samorządu i ludzi z nim związanych. Są wspomnienia koleżanek. Przedstawiłam też sylwetki osób, które bardzo przyczyniły się do rozwoju pielęgniarstwa, położnictwa i w ogóle rozwoju służby zdrowia na naszym terenie. Są wspomnienia o tych koleżankach, których już niestety nie ma wśród nas.
W książce autorka zamieściła też ciekawostki i zabawne fotografie – głównie ze swoich zbiorów.
- Jest na przykład takie zdjęcie, które udowadnia, że pielęgniarką jestem od najmłodszych lat – śmieje się Halina Synakiewicz. - Na fotografii z 1959 roku, z przedszkola w Poczesnej jestem w pięknym, pielęgniarskim czepku. Muszę się przyznać, że od zawsze chciałam być pielęgniarką. Nie lekarzem, ale właśnie pielęgniarka i teraz na emeryturze, nadal nią jestem. I tak już pozostanie...
an
Halina Synakiewicz -
urodziła się w Poczesnej. Obecnie wraz z rodziną mieszka w Nowej Wsi. Mąż – emerytowany wojskowy. Córka Ewa - dr n. med, syn – prawnik. Uważa się za osobę szczęśliwą i spełnioną. Nie potrafi być bezczynna.