logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

Słuchacze Uniwersytetu III Wieku,

    z dnia: 2019-06-11
w Truskawcu.
truskawiectruskawiec
Na przełomie maja i czerwca słuchacze Uniwersytetu III Wieku w Poczesnej wyjechali na 14. dniowy pobyt w sanatorium „Dnipro” w Truskawcu na Ukrainie. Wzmianki o Truskawcu pochodzą już z 1427 roku, gdzie miejscowość ta występuje jako część polskich dóbr królewskich. W 1827 roku zbudowano tu pierwsze zakłady kąpielowe. Truskawiec położony jest około 90 km. od granicy z Polską u podnóża Beskidów Skolskich i Karpat Zachodnich. Wypoczywali tu m.in. Józef Piłsudski, Leon Sapieha, Wincenty Witos, Eugeniusz Bodo, Julian Tuwim, Zofia Nałkowska, Adolf Dymsza i Ignacy Daszyński. W Truskawcu występują trzy zasadnicze czynniki wpływające na unikalność tego miejsca pod względem leczniczym: klimat, czystość powietrza, wody lecznicze i ozokeryt. Najbardziej znaną wodą jest „Naftusia”. Jest to woda lecznicza, która skutecznie neutralizuje bakterie chorobotwórcze i grzyby. Woda ta jest używana do leczenia stanów  chorobowych wątroby i dróg żółciowych. Przeciwdziała również powstawaniu kamieni nerkowych, a drobne kamienie i piasek usuwa. Ozokeryt to naturalny minerał (produkt destylacji ropy naftowej) zwany woskiem ziemnym. Działa przeciwzapalnie, przeciwbólowo, odczulająco i regeneracyjnie. Atrakcjami turystycznymi Truskawca są: stare centrum z pijalnią wód, park zdrojowy, rzymskokatolicki kościół z pomnikiem św. Jana Pawła II, piękne cerkwie, bazar i delfinarium. Słuchacze UTW po badaniach lekarskich chętnie uczestniczyli w zaleconych zabiegach, pili wodę leczniczą „Naftusia” a wolne chwile spędzali na spacerach po pięknej okolicy lub uczestniczyli w wycieczkach fakultatywnych. Posiłki serwowane trzy razy dziennie w formie stołu szwedzkiego dla niektórych były monotonne. Trudno było odróżnić czy to obiad, czy śniadanie, czy może kolacja. Zawsze było dużo warzyw, kasz, mięso w formie kotlecika mielonego, kawałka ryby czy parówki. Trzeba przyznać, że dania były dietetyczne ale smaczne i zdrowe. Tak dobrych bułeczek słodkich pieczonych w kuchni sanatoryjnej dawno nie jedliśmy. Zabiegi lecznicze w większości przypadków przynosiły ulgę, np. Pani Janina od kilku lat cierpiąca na schorzenia kręgosłupa – wróciła bez bólu, Pani Maria miała problem z poruszaniem się, wróciła ze wspaniałym humorem bo nawet mogła tańczyć i nic ją nie bolało. Niestety nie wszyscy odczuli poprawę stanu zdrowia, ale za to poznali piękny zakątek Ukrainy, zrobili fantastyczne zakupy i co najważniejsze odpoczęli i zintegrowali się. Myślę, że za rok powtórzymy tą podróż  „po zdrowie”.                                                      
                                                                                         Halina Synakiewicz