Wyjątkowi, z wyjątkowych Marian Lenartowicz,
z dnia: 2020-07-03Od ponad sześćdziesięciu lat mieszka w Hucie Starej B, w Osiedlu. Utożsamia się z tą „Małą ojczyzną”. Jest jej częścią.
Aneta Nawrot: Od kiedy mieszka Pan w Osiedlu?
Marian Lenartowicz: - Do Osiedla przybyłem w 1956 roku w poszukiwaniu mieszkania. Tutaj też podjąłem pracę w kopalni rud żelaza (jak niemal wszyscy ówcześni mieszkańcy osiedla). Praca w kopalni stwarzała możliwość uzyskania mieszkania dla rodziny. Warunki życia w nowo powstałym osiedlu były trudne i to inspirowało mnie do starania się o ich poprawę. Często napotykało to na wiele trudności i wtedy zdarzało się, że do realizacji niektórych zadań korzystałem ze wsparcia lokalnej (częstochowskiej prasy), opisując trudy i bolączki mieszkańców.
Czy tylko tak Pan działał?
- Tak, taka sytuacja, w dużej mierze przyczyniła się do tego, że zostałem radnym. Wtedy możliwości działań na rzecz mieszkańców stały się większe. Wspólnie z innymi działaczami podjąłem starania o sklepy i ośrodek zdrowia. Zakończyło się to sukcesem. Wprawdzie ośrodek powstał we Wrzosowej, ale sytuacja w sklepach osiedlowych uległa poprawie. Należałem również do inicjatorów czynów społecznych, których celem była poprawa wyglądu osiedla (trawniki, zadrzewienie, a nawet wykonanie chodników przed blokami itp.). W następnych latach podjąłem studia na politechnice, co spowodowało, że na jakiś czas moja działalność społeczna osłabła. Po skończonych studiach podjąłem ją na nowo i zostałem przewodniczącym Komitetu Blokowego osiedla i radnym, a nawet Przewodniczącym Gminnej Rady Narodowej w Poczesnej. Choroba serca na jakiś czas wyeliminowała mnie z działalności społecznej, ale po jakimś czasie wróciłem do pełnienia funkcji przewodniczącego samorządu osiedla i znów rozpocząłem (wraz z innymi działaczami społecznymi) starania o termomodernizację budynków, doprowadzenie gazu itp.). W tym też czasie byłem inicjatorem i współzałożycielem Koła Emerytów, które funkcjonuje do dzisiaj. Obecnie, z uwagi na podeszły wiek, nie piastuję już żadnej funkcji, ale nadal obchodzą mnie sprawy osiedla, które od 64 lat jest moim domem.
Ale Osiedle, to jest Pana „Mała-Wielka ojczyzna”, to wspomnienia pieknych chwil...
- Społeczność Osiedla przez wiele lat związana była z górnictwem. Najpierw były to kopalnie rud żelaza, a po ich zamknięciu kopalnie węgla, do których dojeżdżało wielu mieszkańców. Dlatego też tradycje i obrzędy związane z górnictwem nadawały ton wielu uroczystościom. Była więc Barbórka z przemarszami i koncertami orkiestry górniczej, oczywiście ówczesne święta państwowe, które wiązały się ze spotkaniami przy orkiestrze, liczne imprezy okolicznościowe organizowane przez kopalnie lub działaczy społecznych (np. w ówczesnej świetlicy, ogródkach działkowych itp.). W wielu tych przedsięwzięciach miałem swój udział, ale obecnie organizacją tego typu działań zajmują się młodsze pokolenia. Kiedy tylko stan zdrowia na to pozwala, staram się być ich uczestnikiem.
Z tego co wiem oprócz działalności społecznej zajmuje się Pan również historią. Głównie historią Pańskiej rodziny. Proszę o tym opowiedzieć.
- Zawsze interesował mnie świat i ludzie. Zdobyłem sporą wiedzę na ich temat i postanowiłem ją wykorzystać. Życie spowodowało, że ukończyłem studia techniczne i wykonywałem pracę w zawodzie inżyniera. Zawsze jednak tkwił we mnie duch poety, zamiłowanie do poezji. Zdążyłem napisać kilka tysięcy wierszy o bardzo różnej tematyce związanej z ludzkim życiem, przyrodą, społeczeństwem, historią. Część z nich opublikowałem w tomiku pt.:”Nocne spacery”. Oprócz wierszy napisałem duży pamiętnik oparty na dziejach moich i mojej najbliższej rodziny, sięgający do czasów moich dziadków i pradziadków. Część jego treści stanowi rozdział książki wydanej kilka lat temu, a poświęconej historii mojej rodzinnej miejscowości i jej okolicom...
Dziekuję za rozmowę
zam. an