logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

Wyjątkowi z wyjątkowych... Pani Zdzisława i jej wiersze

    z dnia: 2020-05-20
Z urodzenia jest wrzosowianką, absolwentką tamtejszej podstawówki. Z dumą podkreśla, że w 2014 roku jej szkoła obchodziła 100-lecie powstania. Kocha miejsce, w którym żyje i uwiecznia je w swojej poezji, twórczości...
zdzd

Swoją wrażliwością i spojrzeniem na świat – chce podzielić się z innymi.

Aneta Nawrot: Już na emeryturze...

Zdzisława Pierończyk: - Tak. Po 38 latach pracy zawodowej. Pracowałam w placówkach służby zdrowia na stanowisku analityka medycznego. Jest to mój wyuczony zawód. Początkowo w Szpitalu w Rudzie Śląskiej, a potem kiedy rodzina się powiększała, pracowałam w specjalistycznej przychodni górniczej w laboratorium, na stanowisku kierowniczym.

 

Analityk medyczny to nie tylko odpowiedzialna, ale – w moim przekonaniu - to praca, która ma niewiele wspólnego z poezją, a jedynie z szarą rzeczywistością. Niejednokrotnie tragiczną… Gdzie w tej przyziemnej prozie życia, znalazło się miejsce na poezję?

- Pisanie wierszy, to moja pasja i wyrażenie samej siebie. Tego co czuję, jak postrzegam świat. To możliwość osobistej wypowiedzi. Wiersze piszę od 25 lat, ale dopiero teraz, kiedy jestem na emeryturze mam więcej czasu na dogłębne przemyślenia. Wracając do pracy w laboratorium, od strony pacjenta może ona wyglądać nie najlepiej – każdy boi się strzykawki. Ale dla mnie było to ciekawe wyzwanie z uwagi na konieczną precyzję, a uzyskiwane wyniki badań służyły lekarzom do szybszego i prawidłowego diagnozowania. I ten efekt, był dla mnie najważniejszy.

A teraz w czasie pandemii koronawirusa, właśnie laboratoria pracują nad szczepionkami, na które wszyscy czekamy.

 

Jakie trzeba mieć predyspozycje, żeby tworzyć poezję?

- Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. W moim przypadku, myśli same układają się w zwrotki, a ja tylko przelewam je na papier.

A tak w ogóle piszę z potrzeby serca, treść wierszy zależy od nastroju i okoliczności. Lubię „mieć temat” i powoli go rozwijać – no i musi być radosne zakończenie.

 

Rozumiem, że tematy podsuwa życie i nastrój, ale gdyby musiała Pani określić tematykę swojej poezji...

To bym powiedziała, że głównie dotyczy ona otaczającej nas przyrody i zmieniających się pór roku.

Przez wiele lat pisałam głównie po to, aby dzielić się swoimi spostrzeżeniami z bliskimi. Teraz troszeczkę się zmieniło. Od chwili gdy na świecie są moje wnuki postanowiłam pisać głównie dla nich, żeby uwrażliwiać je na przyrodę i jej piękno.

 

Jak dużo wierszy ma Pani na swoim koncie?

- W sumie napisałam około 50. Ale to nie koniec. Teraz – z powodu emerytury i pandemii - jest tyle czasu, że mogę pisać więcej... Chociaż obecne okoliczności naszego życia nie sprzyjają pisaniu tekstów radosnych, czy wzruszających. Ale może to czas, w którym warto wiele rzeczy przeanalizować i przewartościować…

 

Czy ma Pani swoich ulubionych poetów? Na kimś się Pani wzoruje?

- Jeżeli chodzi o opisy przyrody to największy dla mnie wzór i autorytet ma Adam Mickiewicz i Eliza Orzeszkowa. Uwielbiam też teksty współczesnych poetów – Agnieszki Osieckiej, Marka Grechuty czy Jacka Cygana. Można by było jeszcze wielu wymienić.… Uważam, że każdy z nich jest swego rodzaju wzorem i inspiracją.

 

Zauważyłam, że pisze Pani również prozę...

- Lubię pisać kroniki. Od dłuższego już czasu piszę „Kronikę Rodzinną”. Staram się opisywać „miesiąc po miesiącu”, z uwypukleniem wydarzeń ważnych dla mnie i moich bliskich.

Piszę też małe opowiadania, a także korespondencję z wyjazdów zagranicznych, czy wycieczek.

Obecnie piszę prozą o koronawirusie, ale tak trochę z „przymrużeniem oka”. Jest on głównym bohaterem, bohaterem-negatywnym. Cudzoziemcem, który przyszedł do nas z wizytą, ale nie jest ona przyjacielska…

 

Jakieś pisarskie marzenie...

- Moim marzeniem jako autorki jest, aby moi czytelnicy – oby tacy byli – po przeczytaniu tego co tworzę, zastanowili się chwilę, może nawet uśmiechnęli, a może poczuli „drgnienie serca”… Taka reakcja na to co piszę, byłaby dla mnie wielką radością i satysfakcją.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Aneta Nawrot

 

Zdzisława Pierończyk

Do Wrzosowej, do swojej rodzimej miejscowości, wróciła po 40 latach nieobecności. Mieszka w domu swoich rodziców.

Jest żoną, matką i babcią. Lubi wspólne rozmowy z dziećmi i wnukami.

Innym jej hobby jest zajmowanie się przydomowym ogrodem: uprawia warzywa, zioła.

Jest słuchaczką Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Zawsze podkreśla, że kocha swoje miejsce na ziemi, swoją „małą wielką ojczyznę”.

an

 

 

zam. an