logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

Cezary Jan Lis - w Poczesnej!

    z dnia: 2019-02-05
14 marca 2019 roku, Gminna Biblioteka Publiczna w Poczesnej, będzie miała zaszczyt gościć Cezarego Jana Lisa - autora wielu książek.Z wykształcenia jest chemikiem-ceramikiem, z zamiłowania historykiem. Zajmuje się historią regionu częstochowsko - radomskiego, skąd pochodzi jego rodzina.
 


Poniżej zamieszczamy rozmowę z Cezarym Janem Lisem zatytułowaną - Promocja w Muzeum - „Świat, który odszedł”, przeprowadzoną przez Urszulę Giżyńską - Redaktor Naczelny Tygodnika Regionalnego "Gazety Częstochowskiej".

22 listopada ubiegłego roku w Muzeum Częstochowskim miała miejsce promocja książki Cezarego Jana Lisa „Świat, który odszedł”. Publikacja była dedykowana 100. rocznicy odzyskania Niepodległości przez Polskę.
Cezary Jan Lis choć urodził się w Dąbrowie Górniczej, związany jest z regionem częstochowskim. W mieszkał w latach 1952-1961w Przyrowie, gdzie skończył szkołę podstawową. Po studiach na AGH w Krakowie w latach 1965-1970 i kilkuletniej w pracy w Zjednoczeniu PIB w Katowicach, wyemigrował. Mieszkał w Szwecji, Anglii, a od 1981 roku w Niemczech. Intensywnie działa w środowisku polonijnym. Z wykształcenia jest chemikiem-ceramikiem. Z zamiłowania – historykiem. Zajmuje się historią regionu Częstochowa-Radomsko, skąd pochodzi jego rodzina. Bardzo chętnie odwiedza szkoły, aby dzieciom i młodzieży przekazywać wiedzę o historii ich ziem i lokalnych bohaterach. W swoim dorobku ma książki: „Miejsca, ludzie, wydarzenia. Wojna 1939-1945 na ziemi częstochowsko-radomszczańskiej”, „Nieopisana zbrodnia – sądny dzień w Przyrowie”, „Kapitan Paweł. Czesław Kubik 1910-1952 przemilczany i zapomniany dowódca partyzancki”, „Na usługach Gestapo i żandarmerii. Agenci, donosiciele, konfidenci”. Wszystkich zainteresowanych książkami autora zapraszamy do ich zakupienia w Gminnej Bibliotece w Olsztynie.
Rozmawiamy z  Cezarym Janem Lisem
 
Kolejna książka, którą Pan wydał, ma oprócz charakteru historycznego, sentymentalny wymiar. Przypomina Pan architektoniczne piękno regionu częstochowsko-radomszczańskiego. Skąd tak szerokie zainteresowanie tą krainą?
 
– To wyssałem z mlekiem matki. Mama moja urodziła się w Kobielach Wielkich, na ziemi radomszczańskiej, skąd pochodził Reymont. Potem mieszkali w Widzowie, gdzie dziadek mój był kierownikiem szkoły. Nie znałem moich dziadków, bo zmarli tuż po wojnie, ale mama przywoziła mnie na ich grób do Kruszyny, a także odwiedzaliśmy często Widzów. Od 40 lat mieszkam poza granicami Polski, ale regularnie przyjeżdżam do ojczyzny, aby kontaktować się z rodziną, zwłaszcza z mamą, bo tata zmarł wcześnie. I mama zawsze mnie prosi, aby zabrać ją w okolice jej rodzinnych stron: do Radomska, Widzowa, Częstochowy, Kruszyny. I tak tym się zaszczepiłem, bo jeżeli dla mojej mamy te miejsca są najpiękniejsze, to i ja je pokochałem. Lubię tu przyjeżdżać. Mógłbym przecież zajmować się innymi, pięknymi krainami w Polsce, ale tu są moje korzenie.
 
I na tych ziemiach przecież dużo się działo, są one obficie zroszone krwią polskich żołnierzy…
 
– Oczywiście. Myślałem, że szybko opanuję wiedzę o tym regionie, ale jest on przebogaty w ważne, dziejowe wydarzenia, i im bardziej go poznaję, i im więcej się w niego zgłębiam, to widzę, jak jest to przeogromny zakres materiału. A zajmuję się tylko wycinkiem historii – II wojną światową. I ciągle pozyskuję kolejną wiedzę na kolejne publikacje.
 
Często Pan przyjeżdża w nasze strony, aby zdobyć materiały, ale przede wszystkim, aby spotykać się z ludźmi, którzy zapewne są dla Pana źródłem informacji o minionych wydarzeniach.
 
– Przyjeżdżam z sentymentem, bo związuję się z miejscami i ludźmi, których poznaję coraz więcej. Chętnie uczestniczę w uroczystościach czczących pamięć poległych żołnierzy. Dlatego co roku jestem w Cielętnikach w gminie Dąbrowa Zielona czy w Przyrowie. Lubię też spotykać się z dziećmi i młodzieżą, aby młodemu pokoleniu przekazywać historię ich najbliższej ziemi. Niestety, przez ostatnie lata bardzo zaniedbano temat historii, znacząco zmniejszając czas nauki tego przedmiotu. A młodzież chłonie historię. Na przykład, w Dąbrowie Zielonej spotkała mnie miła niespodzianka, bo po zakończonym wykładzie dzieci nie chciały wyjść na przerwę i prosiły, abym jeszcze opowiadał o historii. To był dla mnie komplement, ale ten fakt odsłonił prawdę, jak wielka jest potrzeba poznawania historii, szczególnie tej dotyczącej ziemi rodzinnej.
 
Porozmawiajmy o Pana najnowszej książce. W czym jest ona inna od poprzednich?
 
– Jest inna, bo jubileuszowa. Przygotowałem ją na 100-lecie odzyskania niepodległości, żeby pokazać świat, który był jeszcze kilkadziesiąt lat temu. To były dworki, majątki, pałacyki, zameczki, gdzie mieszkali ludzie wielkiej kultury. To oni wprowadzali na tych terenach oświatę i kulturę. Nowoczesność. I nagle to zniknęło. Ludzie opowiadają mi, że to wszystko zniszczono w czasie komuny. Ludzi wyrzucono z majątków, a potem zaczęły one płonąć. W Dąbrowie Zielonej i w Ulesiu nie ma śladu po tych dworach. Pałac w Kruszynie jest zrujnowany, w Koniecpolu też niszczeje. Na szczęście pojawiają się nowi właściciele, którzy restaurują zabytki. Tak jest między innymi w Cielętnikach. Na użytek książki te piękne, architektoniczne budowle – na podstawie zdjęć i opowiadań mieszkańców – odtworzyła moja znajoma malarka.
 
Książka jest też opowieścią o ludziach.
 
– Tak, poszukuję ich nawet za granicą i odnajduję ich ślady. Często są zdumieni, ale w rozmowie odkrywają swoje rodzinne historie. Również ode mnie dowiadują się ciekawostek, bo dzielę się swoją wiedzą. Zatem korzyść ze spotkań jest obopólna.
 
Dziękuję za rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA 
Fot. UG
Cezary Jan Lis niezwykle ciekawie opowiadał o swojej książce
zamieściła-Iwona Skorupa