logo facebook
Ta strona używa Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - przeczytaj naszą politykę prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Zapoznaj się z polityką prywatności. AKCEPTUJĘ
Zdjęcia z Gminy Poczesna
Herb Gminy Poczesna
 

Wacław Kasprzyk

    z dnia: 2023-06-05
- pierwszy, powojenny Wójt Gminy Wrzosowa… …został rozpoznany na zdjęciu, które zamieściliśmy w periodyku „Spoiwo” (marzec-kwiecień 2023).
kasprzykkasprzyk
Do redakcji czasopisma odezwali się wnukowie Wacława Kasprzyka. Bracia: jeden mieszkający w Krakowie, drugi w Poczesnej. Byli synami jednej  z córek Wacława. Obydwaj starają się dziś prześledzić i udokumentować trudną historię swojej rodziny, naznaczoną wojenną traumą i dramatami pełnymi łez.
Wacław Kasprzyk urodził się 19 września 1900 roku. Mimo swego krótkiego życia (nie dożył 50 lat. Zmarł 13 maja 1949 roku), wiele dokonał dla swojej „małej ojczyzny”.
Młody Wacław poślubił Teofilę Kołodziej. Małżonkowie mieli trójkę dzieci: dwie córki: Teodozję i Mariannę (mamę Jacka i Sławomira Orłowskich) oraz syna Władysława.
Jak wspomina wnuk, Sławomir Orłowski: - Ani moja babcia, ani moja mama nie opowiadały dużo o dziadku. Babcia powtarzała jednak, że dziadek był nie tylko pracowitym, dbającym o rodzinę człowiekiem, ale też społecznikiem.
Przed wojną – jak i po wojnie – Wacław Kasprzyk mieszkał wraz z rodziną w Hucie Starej A. Ich posesja zlokalizowana była przy dzisiejszej ulicy Tkackiej, w sąsiedztwie ówczesnej remizy strażackiej (przy strażnicy stał charakterystyczny zbiornik wodny – tzw. przeciwpożarowy). Należy dodać, że remiza zlokalizowana była przy skrzyżowaniu ul. Tkackiej z Lipową (dziś na tym, mniej więcej miejscu, znajduje się kaplica).
- Z opowieści rodzinnych wiem, że na posesji dziadków był drewniany dom oraz zabudowania gospodarcze, w których babcia Teofila hodowała krowę oraz drób – opowiada Sławomir Orłowski, wnuk Wacława Kasprzyka. – Był też sad oraz pole, które sięgało aż do terenów dzisiejszego przedszkola w Hucie Starej A.
Wyuczonym zawodem Wacława Kasprzyka było kowalstwo: – Do tej pory mam w domu patelnię, którą zrobił mój dziadek – wspomina Sławomir Orłowski. – Dziadka nigdy nie poznałem, a ta patelnia jest dla mnie niczym relikwia.
Jak wspomina wnuk, Wacław Kasprzyk – przed wojną, ale również w czasie okupacji – pracował w zakładach w miejscowości Borek. Działają do dzisiaj, ale wówczas stanowiły zaplecze techniczne głownie dla transportu kolejek wąskotorowch, które przewoziły rudę żelaza do Sabinowa. Do pracy jeździł rowerem.
– Część zakładu, w którym pracował dziadek – dodaje Sławomir Orłowski – stanowiła kuźnia, w której on wraz z Antonim Bartnikiem robili odlewy młynków do zboża. Była to nielegalna działalność, za którą podczas okupacji można było zapłacić życiem, ale te młynki pozwoliły niejednej rodzinie przeżyć ten trudny wojenny czas. Taki młynek przykręcało się do stołu i mieliło ziarno. Była mąka, było jedzenie…
Życie Wacława Kasprzyka i jego rodziny było naznaczone  trudnościami i cierpieniem. Najtrudniejsze lata – jak pisze jego drugi wnuk Jacek Orłowski: […] to gehenna wojenna, jaką przeszedł ze względu na swoją działalność polityczną we Wrzosowej w strukturach PPS-u, i niemiecką Intelligenzaktion, której był ofiarą jako więzień KL Dachau, po tym jak został aresztowany przez gestapo w kwietniu 1940 roku. […].
Przed wojną i w czasie wojny był członkiem Rady Gminy Wrzosowa. Był działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej. Jak wyjaśnia Jacek Orłowski: […] Od początku XX wieku Wrzosowa była silnym ośrodkiem PPS-u za sprawą dyrektora miejscowej fabryki cementu portlandzkiego Józefa Rutkowskiego. Dyrektorem fabryki cementu we Wrzosowej został mianowany w 1901 roku i pozostawał nim do 1936 roku, kiedy to cementownia zbankrutowała, nie wytrzymując konkurencji. Dyrektor Rutkowski należał do częstochowskiego Koła Inteligencji PPS i utworzył oddział tego stowarzyszenia we Wrzosowej. Angażował się w przerzut broni i amunicji dla organizacji bojowych PPS. Wygłaszał m.in. odczyty na tematy społeczne i przyrodnicze dla robotników, a także inteligencji. Na terenie osiedla fabrycznego urządził szkołę prywatną dla dzieci pracowników fabryki oraz bibliotekę. Józef Rutkowski w 1907 r. założył Stowarzyszenie Spożywców „Wiara", a w 1918 r. we Wrzosowej z jego inicjatywy powstała Ochotnicza Straż Pożarna. Po wojnie był też jednym z inicjatorów utworzenia Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Częstochowie, późniejszej Politechniki Częstochowskiej. Mój dziadek Wacław Kasprzyk był przed wojną nie tylko członkiem Rady Gminy Wrzosowa, ale też aktywnym działaczem PPS-u […].
 
Nie ma zdjęć…
- W rodzinnym domu mojej mamy ostało się dosłownie kilka zdjęć, które przedstawiają dziadka – wspomina Sławomir Orłowski. – A to nie dlatego, że nie szanowaliśmy rodzinnych pamiątek, czy przepadły w wojennej pożodze. Zostały brutalnie zniszczone.
Po zajęciu przez Niemców terenu gminy Wrzosowa, w ramach ruchu oporu, pojawił się duży oddział partyzancki składający się z miejscowych mężczyzn.
Dziadek z niewiadomych źródeł dowiedział się, że planowana jest akcja Niemców mająca na celu aresztowanie i zlikwidowanie tych partyzantów. Ostrzegł ich dzień wcześniej. Tym samym uratował im życie. Niestety jeden z tych partyzantów wpadł w tzw. kocioł, próbując uciec przez pola do Huty Starej, i w następstwie tego został zastrzelony. Było to w miejscu, gdzie później była gospoda „na górce”, a dziś mieści się pizzeria. Partyzant ten nazywał się Banasiak – opowiada Sławomir Orłowski. – Po tej nieudanej, niemieckiej akcji ktoś „życzliwy” dziadka zadenuncjował. Następnego dnia został aresztowany. „Przyszli po niego”. Dokładnie 14 kwietnia 1940 roku. Historię te opowiedział mi inny wnuk – Leszek Kasprzyk.
Hitlerowcy zakładali, że Wacław Kasprzyk nie wróci z obozu, dlatego podczas rewizji, którą przeprowadzili podczas aresztowania szukali również  zdjęć i dokumentów Wacława Kasprzyka. Niszczyli je. Zamysł był taki, żeby po człowieku i jego działalności nie pozostał żaden ślad.
Z dokumentów przesłanych przez Jacka Orłowskiego wynika, że jego dziadek został aresztowany razem z dwoma mieszkańcami Kamienicy Polskiej. Byli to:
1. Ksawery Czerny, ur. 27.11.1884 r. w Kamienicy Polskiej, zamieszkały w Kamienicy Polskiej, rolnik, numer obozowy 3118, zwolniony 12.09.1940 r oraz
2. Błaszczyk Stanisław, ur. 25.09.1883 r. w Kamienicy Polskiej, zamieszkały w Kamienicy Polskiej, numer obozowy 3117, zwolniony 9.09.1940 r.
Jacek Orłowski wspomina: […] ciekawy jest wątek, który wiąże pobyt mojego dziadka w Dachau z życiorysem Gustawa Morcinka, dzisiejszego patrona Szkoły Podstawowej w Poczesnej. Otóż Gustaw Morcinek i mój dziadek przebywali w tym samym czasie w KL Dachau, znali się i byli towarzyszami niedoli. Morcinka deportowano do tego obozu w marcu 1940 roku i był w nim więziony do wyzwolenia obozu, czyli do kwietnia 1945 roku.  W tym czasie do Dachau, w ramach tej samej akcji, trafiło setki powstańców śląskich. To pokazuje, jak Śląsk był związany już wtedy z tym, co działo się w regionie częstochowskim. Czy Gustaw Morcinek mógł w tamtym czasie przypuszczać, że wnuk jego obozowego towarzysza będzie chodził kiedyś do szkoły podstawowej w Poczesnej im. Gustawa Morcinka? Czy Gustaw Morcinek uwierzyłby wtedy, że wnuk jego towarzysza będzie w dodatku kiedyś w przyszłości niemieckim literatem, który publikuje swoje niemieckie aforyzmy na największym w Niemczech portalu aphorismen.de jako autor? Czyż nie są to niesamowite europejskie historie pokazujące, że można uporać się w relacjach międzynarodowych z najbardziej nawet okrutną, brutalną i pełną wzajemnej nienawiści przeszłością i tworzyć wspólnie nową polską i niemiecką kulturę w takich dziedzinach jak literatura? […]
 
Z obozu piechotą
Wacław Kasprzyk trafił do obozu w Dachau. Został tam zarejestrowany jako Wenzel Kasprzyk pod numerem 3115  [Wenzel to niemiecka forma polskiego imienia Wacław – przyp.] W obozie przebywał od 15 kwietnia 1940 do 9 września 1940 roku.
Jacek Orłowski tłumaczy: […] Został uwolniony po pięciu miesiącach dzięki swojej sugestii przekazanej w ocenzurowanym przez Niemców liście do żony, w którym prosił ją, aby podziękowała panu Tkoczowi za naprawę w dachu i jego starania przy tym. Tkocz był we Wrzosowej volksdeutschem mianowanym na sołtysa. Ponieważ żona Wacława wiedziała, że dach jest w idealnym stanie i nigdy nie był naprawiany, to domyśliła się, o co chodzi mężowi. Była to zakamuflowana prośba o zwrócenie się poprzez Tkocza o pomoc do komendanta żandarmerii niemieckiej we Wrzosowej. Tak też się stało. Szef żandarmerii wystąpił potem do komendantury obozu w Dachau o uwolnienie go, ponieważ jest niezbędny przy wykonywaniu różnych prac we Wrzosowej […].
Tę rodzinną historię swoim synom: Jackowi i Sławomirowi przekazała ich mama Marianna. Z jej opowieści – a po wojnie po przeanalizowaniu dokumentów – panowie Orłowscy dowiedzieli się, że Wacław Kasprzyk był ostatnim Polakiem, który został zwolniony z obozu w Dachau.
Z rodzinnych opowieści pamiętam również to, że dziadek z obozu do Wrzosowej wracał piechotą – objaśnia Sławomir Orłowski. – Nie miał pieniędzy, nie miał na pociąg… Poza tym trwała wojna. Czasami podwiózł go parę kilometrów jakiś samochód albo furmanka. W każdym razie, gdy dotarł do Wrzosowej i wszedł do domu, to najbliżsi poznali go jedynie… po głosie. Przy swoim znacznym wzroście ważył około 50 kilogramów. Był całkowicie wycieńczony.
Jak wspominają panowie Orłowscy, pobyt dziadka w Dachau wspomniany został przez współwięźnia z Kamienicy Polskiej – autora Bronisława Najnigiera, w książce pod tytułem „Powrót z daleka". Jacek Orłowski dodaje, że […] Pobyt dziadka zarejestrowano także w archiwach prowadzonych przez amerykańskie organizacje dokumentujące m.in. księgi obozowe. https://stevemorse.org/dachau/dachau.php?=&offset=86405 [...]
 
Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie tzw. Intelligenzaktion (link: https://ipn.gov.pl/pl/sledztwa/poszukiwani-swiadkowie/73540,Intelligenzaktion-OKSZpNP-w-Katowicach-poszukuje-osob-mogacych-uzupelnic-informa.html).
- W sprawie mojego dziadka zostało wszczęte postepowanie prokuratorskie przez IPN oddział w Katowicach, Na tę okoliczność byłem przesłuchiwany i składałem zeznanie – dodaje Sławomir Orłowski.
 
 
Po II Wojnie Światowej
Wacław Kasprzyk został pierwszym powojennym Wójtem Gminy Wrzosowa [stolica obecnej gminy była we Wrzosowej, a nie w Poczesnej – przyp. red.].
- Najpierw był radnym – objaśnia Sławomir Orłowski. – potem został wybrany wójtem.
Nie były to lekkie czasy. Trzeba było zająć się odbudową wojennych zniszczeń. Myśleć o deputatach.
- Pracy było bardzo dużo, ale nie ma co ukrywać, dziadek był zaangażowany i pracował więcej, niż przewidywały godziny – dodaje Sławomir Orłowski.
          Wacław Kasprzyk zmarł 13 maja 1949 roku.
- Nie wiem jaki był powód jego przedwczesnej śmierci – dodaje wnuk. – Mówiło się, że dziadek już nie odzyskał zdrowia po Dachau.
Aneta Nawrot,
fot. i dokumenty: archiwum rodzinne Jacka i Sławomira Orłowskich

 
 
Jeśli Państwo rozpoznali na zamieszczonym, na okładce Spoiwa zdjęciu kogoś ze swoich bliskich, prosimy o kontakt: aneta.nawrot@poczesna.pl
Historia każdego człowieka jest bardzo ciekawa i godna przedstawienia








zam. an
 
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzykkasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk
kasprzyk